Angela: Ostatnio w Zemście Przegranych - nasza garstka musiała wyznawać swoje głebkoie sekrety, niektóre były naprawdę żenujące, inne godne pogardy. Kassidy przyznała się do podszywania się za Cassidy i pocałowania Dave'a na oczach Dakoty. Zapewniła tym samym zwycięstwo drużynie Gladiatorów. Wojownicy przegłosowali Justina, jednak była to runda nieeliminująca, więc w grze nadal pozostaje szczęśliwa trzynastka. Dziś jednak na pewno ktoś nas opuści. Kim będzie ta osoba? I co ją czeka zanim wsiądzie do Karuzeli Wstydu? Dowiecie się tego oglądając ten odcinek Totalnej Porażki: Zemsty Przegranych!
Czołówka.
Stołówka[]
Zawodnicy jedzą śniadanie. Dakota jest w dalszym ciagu wściekła na Kassidy za jej intrygę.
Kassidy: Odpuściłabyś już sobie, frajerko. Wkrótce i tak dołączysz do swojego niewiernego chłoptasia. :>
Dakota: Żebym ci za chwilę zębów nie wybiła, wtedy już nie będziesz miała takiego ładnego uśmieszku.
Kassidy: Nie dasz rady mnie pokonać, jestem niepokonana. ;)
Katie: W byciu zdzirą jesteś na poziomie równym Heather. Powodów do domu nie masz.
Dakota: Nom. W byciu zdzirą to z pewnością jesteś niepokonana.
Kassidy: Nie zesrajcie się tylko obie. Zazdroście mi dobrej taktyki, bo same jej nie macie. A ty murzynko jeszcze raz się wtrącisz, to pożałujesz i wylądujesz tam, gdzie Dave. ;)
Katie: Jeszcze zobaczymy, kto pierwszy tam wyląduje. ;)
Kassidy: Tak właściwie nie wiem, po co ja cię w ogóle słucham. Jedyne co potrafisz, to zgrywać kozarę i wpieprzać się we wszystko. Własnego życia nie masz?
Katie: Ja mam, ale patrząc na to, co robisz, to ty najwyraźniej nie masz co ze sobą zrobić. Mam dla ciebie radę - każdy czarny charakter w końcu dostaje za swoje. To się nazywa karma. Jeszcze ciebie dopadnie, złotko. ^^
Kassidy: Pff... możesz mi naskoczyć.
Katie: Nie będę się zniżała do bycia zołzą i manipulantką twojego pokroju.
Ezekiel: Ukłony dla Katie.
Brick: Uroczo to wygląda, gdy takie trzy fajne laski się kłócą. ^^
Dakota: Człowieku, nie odzywaj się już. Proszę cię.
Lili: Naoglądałeś się jakichś obrzydliwych filmów? Czy może to opóźnione buzujące hormony? Wydaje mi się, że 20-latek już powinien być ogarnięty, jeśli chodzi o takie sprawy. A ty w tym momencie prezentujesz wysoki poziom niedorozwoju seksualnego.
Severin: No nie ma kogo przelecieć, to sobie wyobraża jakieś orgie z nimi. Nazywajmy rzeczy po imieniu, on jest zwykłym zbokiem. XDDDD
Brick walnął z prawego sierpowego Severina w twarz, nabijając mu guza.
Brick: Zamknij już ten pysk, cwaniaku. Co się tak do mnie dopierdalasz w kółko?! >:(
Severin złapał Bricka za głowę i zrzucił go z ławki.
Mama DJ'a: CO TAM SIE DZIEJE?! MAM PODEJŚĆ?!
Severin: Bo jesteś chorym pojebem, zachowujesz się jak niewyżyty trzynastolatek, który obejrzał pierwszego pornola w życiu i podnieca się każdą napotkaną laską. Zrobię wszystko, żebyś wyleciał z tej gry, bo mnie wkurwiasz jak nikt inny.
Severin wstał i wyszedł. Pozostali członkowie druzyny są zdezorientowani sytuacją, która miala przed chwilą miejsce.
Kassidy: To teraz spróbuj mnie lampucero wyeliminować. Nie masz szans. :)
Dakota: Zrobię to. I nic mnie nie powstrzyma. Dostaniesz to, na co zasłużyłaś.
Pokój Zwierzeń[]
Severin: Jak ten kadecik od siedmiu boleści mnie wkurwia. Mam taką ochotę go upokorzyć, że chyba to zrobię. Sam się gnojek prosił.
Brick: Mam tego dosyć. Jeszcze jedna taka sytuacja, a spadam stąd. Oni są wszyscy nienormalni.
Ezekiel: Ja tam się wcale Severinowi nie dziwię, że się ostro zdenerwował. Ten cały Brick od początku działa każdemu na nerwy. Jest chyba bardziej drażniący od Kassidy i tych jej nieczystych zagrywek.
Dakota: Nie mogę uwierzyć, że oskarżyłam niewinną Cassidy i uwierzyłam tej suce, jej siostrze. Nie bardzo przepadam za Cass, ale w tej sytuacji muszę ją przeprosić. A to czy mi wybaczy, to pozostawiam jej decyzji.
Stołówka[]
Cassidy siedziała bez humoru i do nikogo się nie odzywała. Wendy i Alan zaczęli w końcu interweniować.
Alan: Hej Cas, czemu siedzisz taka smutna?
Wendy: Słuchaj, nie przejmuj się tą łajzą, ona ci zazdrości, że ciebie chociaż ktoś lubi. Pewnego dnia los się na niej zemści, zobaczysz. ;)
Cassidy: To nie chodzi o to. Wiem doskonale, jaka jest moja siostra. Nie przypuszczałam jednakj, że wszyscy tak od razu jej uwierzą. Jestem w stanie zrozumieć jedynie Dakocie, która widziała to na własne oczy. Ale co z resztą?
Wendy: Wychodzi na to, że nikomu tu nie można w 100% zaufać, głowa do góry. Najlepszą metodą na poprawę humoru jest spora dawka śmiechu. Pooglądamy wpadki ludzi? ^^
Cassidy: Ooo, to miłe z twojej strony, że chcesz mi poprawić humor. Zapamiętam to sobie. :)
Wendy: Spoko laska, ja od początku wiedziałam, że to sprawka tej kurwy. Jej podły uśmieszek mi to uświadomił.
Alan: Dokładnie, też nie wierzyłem w twoją winę. Nie byłabyś do takiego czegoś zdolna. Nie ty.
Cassidy: Wiem. Dobra, wsytarczy tego użalania się nade mną i politowania dla mnie. Nie lubię takiego czegoś. xD
Wendy: Ja tak samo! Jak już słyszę, że jestem taka biedna i cierpiąca, to mam ochotę komuś wyjebać. XDDD
Lorenzo: Ja tam lubię prowokować ludzi do kłótni. Musze się dziennie z kimś powyzywać, taki mam kaprys.
Rose: Ze mną możesz, oboje nie darzymy się sympatią. ;)
Lorenzo: Racja, landryno.
Rose: tylko na tyle cię stać, ciulu?
Lorenzo: Na taką blacharę ciężko wymyślić coś kreatywnego.
Rose: ooo, zagalopowałeś się, złamasie!
Lorenzo: Do twojego poziomu jeszcze mi daleko, pustaku.
Rose: Idź się cieniasie strać. xD
Lorenzo: Chętnie, oglądać cię chociaż nie będę musiał. :>
Pokój Zwierzeń[]
Lorenzo: I o to właśnie mi chodziło.
Rose: Może ten cały Lorenzo nie jest wcale taki zły? Hmm...
Stołówka[]
Zjawia się Angela.
Angela: Kochani, dzisiejsze wyzwanie z pewnością będzie wam odpowiadało. Czy ktoś kiedyś produkował herę/kokę/zioło/ecstasę/coś podobnego? :3
Wszyscy natychmiast się ożywili.
Lorenzo: Nie gadaj, że mamy dziś wyprodukować zioło. XD
Angela: W Holandii marihuana jest używana leczniczo i można ją normalnie kupić. A ponieważ nasi producenci to jakieś ćpuny, dzisiejszym wyzwaniem będzie wyprodukowanie trawki. Mówię teraz całkiem szczerze. xD
Justin: Nie zalewasz?
Angela: Nie. Tak między nami, to po ziele i tak nic nikomu nie będzie, więc możecie się nim poczęstować. xD
Lorenzo: O KURWA! LASKA, TY JESTEŚ ZAJEBISTA!!! <3
Angela: Ja też was lubię, "aniołki" moje, haha!
Pokój zwierzeń[]
Angela: Od razu mówię, żeby nie było. Specjaliści przerobią ten odcinek tak, żeby krytycy myśleli, że muszą zrobić jakieś ziółka na ból brzucha czy coś w tym stylu. A ten pomysł z metą to od producentów. Oni mnie nakusili, heh.
Lorenzo: ZIOŁO! <3
Katie: Produkcji narkotyków w tym show jeszcze nie było, ciekawe co będziemy musieli robić w dalszej części programu... XDDDDD
Kassidy: A może bym kogoś otruła? Taką Dakotę albo Cass albo Katie? Albo wszystkie trzy? No co? Nikt za nimi płakać nie będzie, a już na pewno nie ja. xDD
Wyzwanie[]
Angela: Która drużyna wytworzy więcej towaru, zwycięży. Przegrani odeślą jednego ze swoich do Karuzeli Wstydu. Radzę się więc postarać. Wszystko, czego wam potrzeba znajdziecie w szklarni. :P
Lili: Poważnie? Hodowaliście marihuanę? xD
Angela: Kochana, mamy XXI wiek. Wszystko w tych czasach jest możliwe! ^^
Zawodnicy pobiegli do szklarni.
Szklarnia[]
Każdy był pod wrażeniem zaopatrzenia szklarni. Znajdowało się tu około 200 posadzonych i wyrośniętych konopii.
Alan: Nie znałem was z tej strony, heh.
Rose: Podejrzewam, że nikt nie wiedział. xD
Lorenzo: Teraz pora na zwierzenia, ktoś kiedyś jarał? xD
Severin: Żeby tylko raz... ;p
Brick: Ja też!
Kassidy: Nie wątpimy w to, absolutnie... XDDDD
Brick: Myśl sobie co chcesz. Ja wiem swoje i tej wersji będę się trzymał. :)
Ezekiel: Brick, nie pogrążaj się.
Lili: Nie wiem, z czego jesteście tacy dumni. Branie jakiekolwiek środku odurzajacego jestr dla mnie żałosne i dziecinne.
Alan: A tam Lili, nie bądź taka święta. Każdy ma coś za uszami i wszystkiego w życiu trzeba spróbować. ;)
Wendy: Zgadzam się. Życie bez przygód to nie życie. B)
Alan i Wendy przybijają piątkę.
Lorenzo: Racja. Justin wie o tym najlepiej, nieprawdaż? :')
Justin: Wal się, nie rozmawiam z tobą.
Lorenzo: Dla ciebie walenie to przyjemność, nie porównuj mnie do siebie. ;)
Justin: Idź ty sprawdź, czy cię nie ma gdzieś indziej.
Cassidy: Odpuść mu chłopie, postaw się w jego sytuacji.
Lorenzo: Aha, czyli mam sobie wyobrazić, że się bzykam z każdym? Nie bądź śmieszna.
Cassidy: Dobra, to nie ma sensu. A ty Justin - olej tego głąba, dobrze ci radzę.
Kassidy wybuchła śmiechem słysząc porady Cassidy.
Kassidy: Ty zawsze broniłaś tych wszystkich dewiacji, może sama jesteś lesbą? To byłby już sczyt żenady! :')
Cassidy: Nie jestem lesbą. Dla twojej wiadomości miałam kilku chłopaków. A ty od zawsze byłaś jebanym homofobem, rasistką, faszystką i rozwydrzoną paniusią, która wszystkiego mi zazdrościła. Twoja osoba każdego od zawsze irytowała i jedyny sposób, w jaki potrafisz się bronić, to zrzucać wszystkie winy na mnie. Nie wystarczy ci, że zniszczyłaś związek Dakoty i Dave'a? Na twoim miejscu byłoby mi głupio.
Katie: Dodaj jeszcze, że jest przemądrzałą, arogancką hipokrytką, która nie szanuje innych i troszczy się tylko o siebie.
Kassidy: Miarka się przebrała. Obie jesteście spalone. Gwarantuję wam to, szmaty. :)
Dakota: Powiedziała największa kurwa w tym sezonie.
Kassidy rzuciła konopią w Dakotę.
Kassidy: Powiedziała niegdyś łysa mutantka. Lepiej spieprzaj, bo jeszcze kogoś zarazisz i będziemy wszyscy mutantami.
Dakota: Jesteś podła i psychiczna. Mam ciebie dosyć, idę jak najdalej od ciebie.
Wendy, Rose i Ezekiel zbulwersowali się słowami Kassidy odnoszącymi się do Dakoty.
Wendy: Słuchaj, potrafisz chociaż jeden dzień nie wyprowadzać wszystkich z równowagi? To takie trudne zamknąć przez kilka godzin mordę i się nie odzywać? W ogóle za kogo ty się uważasz i jak mogłaś powiedzieć jej coś takiego. Nie widzisz, że już nie jest zmutowana? >:(
Rose: Jesteś po prostu zazdrosną siksą, która ma wieczny okres i mści się na każdym za nic. Ogarnij się, albo stąd wylecisz w trybie natychmiastowym. ;)
Ezekiel: Ja też coś dodam. Przez takie zachowanie zraziłaś do siebie wszystkich, powodzenia w dalszym radzeniu sobie samej. Jeżeli przegramy to twoja gra się zakończy i zobaczymy, jaka wtedy będziesz mądra.
Kassidy: Kolejny mutant mnie będzie pouczał. Mam was i wasze zdanie o mnie w dupie. Idźcie sobie do tej wstrętnej Dakoty i użalajcie się nad nią.
Kassidy wkurzona wyszła.
Ezekiel: Jestem ciekaw, jak sobie poradzimy z tym wyzwaniem, gdy połowa się obraziła i sobie poszły.
Katie: Spokojnie, damy radę bez nich.
Pokój zwierzeń[]
Katie: Ta dziewczyna sama na siebie wydala wyrok. Jedna przegrana naszego zespołu i już jest po niej.
Kassidy: Niech mi wszyscy dadzą święty spokój, po cholerę ja tu w ogóle przyjechałam?! Ci ludzie to koszmar.
Wyzwanie[]
Drużyna Gladiatorów bez Dakoty, Kassidy i Bricka zabiera się za przygotowywanie marihuany. Uważnie czytają instrukcję i przystępują do działania.
Ezekiel: A gdzie się podziewa Brick? Dzień wolny sobie urządził?
Lili: Obraził się, bo mu "dokuczamy".
Katie: No błagam, z taką współpracą daleko nie zajedziemy...
Severin: Nie nasza wina, że to kretyn i zbok, który nie potrafi zamknąć pyska.
Lili: Dokładnie.
Katie i Ezekiel byli poirytowani sytuacją.
Katie: Nie ma szans, żebyśmy to zrobili, w czwórkę nie damy rady. Chuj, a nie wygrana nas czeka. ;-;
Ezekiel: Może chociaż Dakotę przyprowadzimy?
Lili: Mogę z nią porozmawiać, to może sie zjawi i nam pomoże.
Katie: Idź, zawsze to dwie ręce więcej i mniejsza szansa na przegraną.
Lili poszła po Dakotę, a tymczasem w drużynie Wojowników również panuje nerwowa atmosfera.
Lorenzo: Jesteś tak niegramotny i ułomny, że patrzeć się nie da na twoją robotę... -.-
Justin: Sam to może zrób, ciekawe czy lepiej ci wyjdzie.
Rose: Przestańcie się kłócić i skupcie się na produkcji. Chcecie te zielsko czy nie?
Lorenzo: No pewnie, jeszcze się głupio pytasz?!
Wendy: Zatem zamknij się i pracuj, bo gówno dostaniesz, a nie zioło. I w dodatku przegramy.
Alan: Kto mi pomoże z ugniataniem liści?
Rose: Ja, chętnie.
Cassidy: Widzę, że tamci pracują w trójkę. Ciekawe, gdzie reszta im się zgubiła.
Rose: Przez tą idiotkę, twoją siostrę wszyscy się na wszystkich obrazili. xD
Cassidy: Ech... nie rozmawiajmy o niej. >_>
Justin: Dobrze mówi. Lepiej się nie uruchamiać.
Pokój zwierzeń[]
Cassidy: Szczerze mówiąc, męczy mnie ta ciągła rywalizacja między mną a Kass. Gdybym się dowiedziała, jak mogę się z nią dogadać, to może nie byłoby tego wszystkiego. Wiem, że ma mi za złe, że lepiej dogaduję się z ludźmi, niż ona, ale nad tym można popracować. Tylko, że ona nie chce sobie pomóc. I co teraz mam zrobić? :x
Wyzwanie[]
Angela: Widzę, że atmosfera w obu zespołach napięta. Postaram się ją rozluźnić, włączając coś, co każdy lubi. ^^
Włączyła radyjko. Po chwili uczestnicy słyszą bardzo znany utwór.
Angela: Od razu chce się tańczyć. ^^
Kamerzysta: To co, tańczymy?
Angela: Zapraszasz mnie do tańca, Kamerzysto?
Kamerzysta: Na to wygląda. :P
Angela: wolałabym zatńczyć z tobą jakiś romantyczny kawałek. ^^
Kamerzysta: To zmień płytę. xD
Angela: Nie teraz, chcę poprawić humor uczestnikom!
Kamerzysta: Masz za dobre serce.
Angela: Wolę być miła i lubiana, niż być psycholką, jak Chris McLean.
W drużynie Gladiatorów Lili pojawia się z Dakotą.
Lili: Patrzcie, zguba się odnalazła! :P
Dakota: Przepraszam, za moje zachowanie i że poszłam. Po prostu się ostro zdenerwowałam i potrzebowałam chwili dla siebie.
Katie: Nic się nie stało. To już, zróbmy to i wygrajmy. :)
Dakota: Masz rację, zróbmy te zielsko!
Severin: Nie mogę się doczekać końcowego efektu... <3
Pokój zwierzeń[]
Dakota: Pomyślałam i zrozumiałam, że nie mogę wystawiać reszty zespołu z powodu awantury. Nie chcę, żeby myśleli, że jestem taka sama jak ona. Nawet nie mam ochoty wymawiać imienia tej żmii.
Wyzwanie[]
Drużyna Wojowników zakończyła pracę. Wyprodukowali bardzo dużo trawki, którą wpakowali do pięciu worków.
Alan: Angela, możemy cię prosić? Skończyliśmy juz.
Angela: Już biegne!
Angela podeszła do drużyny.
Angela: Widzę 5 worków, sporo. Producenci ocenią waszą pracę, na razie wam dziękuję.
Lorenzo: HALO, A GDZIE PORCJA DLA NAS?!
Angela: Przecież mówiłam, że to wygrani dostaną swoją porcję. A na to musicie zaczekać. I CO JUŻ SIĘ DRZESZ?!
Lorenzo przewrócił oczami.
Lorenzo: Obyśmy to wygrali.
Wendy: Zgłodniałam. Idziemy coś przekąsić?
Alan: Z wielką chęcią! Też bym coś wszamał! ^^
Gladiatorzy również zakończyli produkcję. Ich zapasy były mniejsze, bo cały towar zmieścili w trzech workach.
Ezekiel: Angela, zapraszamy po "poczęstunek". xD
Angela: Hah, producenci na pewno skorzystają z waszych trzech worków! Na razie jesteście wolni, zawołam was, kiedy zapadnie decyzja.
Severin: Liczę na zwycięstwo, staraliśmy się. Wow, powiedziałem coś miłego o was. xD
Katie: Grzeczny chłopiec. W nagrodę jak przegramy, to na ciebie nie zagłosuję.
Severin: Dzięki. A jak wygramy?
Katie: Oddam ci swoją porcję i pobakasz sobie więcej. xD
Severin: Umowa stoi! B)
Pokój zwierzeń[]
Severin: Jak nie było z nami nędznego zboka i zdesperowanej intrygantki, było całkiem spoko. Kurczę, nie sądziłem, że kiedyś ich skomplementuję. ^^
Katie: Jestem zadowolona z naszej współpracy. Oby tak dalej, a będzie super. :)
Werdykt[]
Angela zwołała wszystkich na werdykt. Zjawili się również Brick i Kassidy.
Severin: A wy tu na co? Nikt was nie zapraszał. -.-
Angela: Ooo, widzę że państwo "mam wywalone na tą grę" się zjawili. Za chwilę dowiecie się, jaka jest wasza kara za niepomaganie drużynie.
Brick: To ich wina, każde z nich ma do mnie problem.
Angela: To w twoim interesie jest zadbanie o stosunki z drużyną. I nie takie, o jakich myślisz. Nie będę przecież za starego konia prosiła zespół o dogadanie się z tobą.
Brick: Bez komentarza.
Angela: Niniejszym ogłaszam, że dzisiejsze zwycięstwo należy się drużynie...
...
...
...
...
...
...
...
...
...
...
...
...
...
...
...
Spartańskich Wojowników!!!
Wojownicy byli zachwyceni werdyktem. Lorenzo i Rose przybili żółwika, Justin i Cassidy piątkę, a Wendy i Alan przytulili się.
Lorenzo: to znaczy, że możemy wziąć nasz towar? <3
Angela: Jak najbardziej. Trzymam się obietnicy. ;)
Ezekiel: Kurczę, wydawało się, że wygraliśmy. :/
Lili: Wielka szkoda. :/
Angela: Powiem jedno. Wasz towar nie nadawał się nawet do podcierania w toalecie. To było coś tak katastrofalnego, że niektórym producentom aż zrobiło się duszno. Chcieliście nas otruć? xD
Dakota: Nie zdziwiłabym się, gdyby KTOŚ dosypał czegoś zanim oddaliśmy ci to zioło. ;-;
Angela: Niestety, albo i stety musicie się dzisiaj kogoś pozbyć. Widzimy się wieczorem. Brick, Kassidy - wasza kara to po 2 dodatkowe głosy na każdego z was. Życzę powodzenia, jeżeli przetrwacie. ;)
Kassidy i Brick przełknęli ślinę.
Pokój zwierzeń[]
Katie: I bardzo dobrze. Nie ma tak, że jedni robią i się starają, a drudzy sobie pójdą i mają to gdzieś. Jednak istnieje sprawiedliwość w tym programie. ;)
Kassidy: Jeżeli szybko czegoś nie wymyślę, to mogę się pakować. Problem w tym, że nie chce mi się już nic wymyślać. Ten dzień wystarczająco mi dokopał. ;-;
Ceremonia Eliminacji[]
W namiocie eliminacyjnym zebrały się obie drużyny. Chwilę po nich zjawiła się Angela z tacą napoleonek.
Wendy: Możemy wiedzieć, po co nas tu ściągnęłaś?
Alan: Mam nadzieję, że nie chodzi o podwójną eliminację. o_o
Angela: Spokojnie, wszyscy jesteście bezpieczni. Odegracie pewną rolę pod koniec ceremonii.
Rose: Jestem bardzo ciekawa, o cho może chodzić. ^^
Angela: Rzymscy Gladiatorzy, przegraliście i musicie wyeliminować jedną osobę. Zaczynajmy głosowanie. Pamiętajmy, że Brick i Kassidy mają po 2 dodatkowe głosy.
Wszyscy na tę wiadomość uśmiechnęli się. Oczywiście poza tą dwójką.
Głosowanie[]
Severin: Od samego początku czekałem na tę chwilę. ;)
Lili: Jestem rozdarta i nie wiem, kogo wskazać. Oboje powinni wylecieć.
Ezekiel: Twoja eliminacja będzie dla nas wszystkich świetną informacją.
Katie: To już twój koniec w tym programie, nikogo więcej nie skrzywdzisz. :)
Dakota: Niech tylko spróbuje znów namieszać... zemsta jest słodka.
Brick: To chyba oczywisty wybór. I nie, to nie Kassidy. ;)
Kassidy: Zaskoczę was i nie zagłosuję na Brick'a. W tej beznadziejnej drużynie irytuje mnie najmniej. Mam jeszcze swoją dumę i zachowam ja do końca.
Ceremonia eliminacji[]
Wszyscy bardzo podekscytowani czekają na koniec.
Angela: Sześć smakołyków, siedem Gladaitorów. Pierwsze ciasto wędruje dziś do...
...
...
...
Ezekiela. Nie oddano na ciebie żadnego głosu.
Ezekiel zadowolony odbiera swoją napoleonkę.
Angela: Następna osobą bez głosu jest...
...
...
...
...
Lili.
Lili uśmiechnęła się i odebrała swój kawałek.
Angela: Trzecia i ostatnia osoba bez głosu to...
...
...
...
Severin.
Severin: Serio, nawet on na mnie nie głosował?
Wskazuje na Brick'a.
Angela: Nie.
Głosowanie.[]
Brick: Dakota. Dlaczego? Również sobie poszła, a każdy się nad nią lituje. Tak, to zazdrość.
Ceremonia eliminacji[]
Kassidy patrzy się wrogo na Dakotę i Katie. Te odwzajemniają wredne spojrzenie. Brick siedzi z wkurzoną miną i pokazuje faka Severinowi.
Angela: 1 głos oddano dzisiaj na...
...
...
...
...
Katie.
Katie przytuliła Dakotę i odebrała swoją kremówkę.
Głosowanie[]
Kassidy: Dlatego oddam głos na tę szlorę Katie. Powód? Za ciągłe wtrącanie się i udawanie inteligentnej. Niech ciągnie druta i spieprza.
Ceremonia eliminacji[]
Angela: 1 głos otrzymała również Dakota. Zapraszam, zostajesz.
Dakota uśmiechnęła się i z fałszywym uśmieszkiem skierowanym do Kassidy odebrała przedostatnią karpatkę. Wszyscy byli szczęśliwi, że zostali tylko Brick i Kassidy.
Angela: Czy kogoś dziwi zagrożona dwójka? Bo mnie na pewno nie. Oboje wykazaliście dzisiaj poziom sięgający dna, jesteście sami sobie winni wszystkich wrogów w tym programie i jeszcze macie do mmnie pretensje... przewagą 5-4 z programu odpada dzisiaj...
...
...
...
...
...
...
...
...
...
...
...
...
...
...
...
...
...
...
Kassidy!!!
Kassidy zmarszczyła brwi jeszcze bardziej.
Głosowanie[]
Severin: Od samego początku czekałem na tę chwilę. ;) (Brick)
Lili: Jestem rozdarta i nie wiem, kogo wskazać. Oboje powinni wylecieć. (Brick)
Ezekiel: Twoja eliminacja będzie dla nas wszystkich świetną informacją. (Kassidy)
Katie: To już twój koniec w tym programie, nikogo więcej nie skrzywdzisz. :) (Kassidy)
Dakota: Niech tylko spróbuje znów namieszać... zemsta jest słodka. (Kassidy)
Ceremonia eliminacji[]
Każdy zaczął się cieszyć z porażki Kassidy. Ta jedynie wstała i zaczęła mówić.
Kassidy: Mam wam do powiedzenia tylko to, że życzę wam jak najgorzej nie tylko w tym show, ale i w całym życiu. To JA byłam głównym powodem, dla którego oglądalność tego sezonu jest taka wysoka. JA byłam tu główną postacią. Jesteście żałosnymi, tępymi i niedorozwiniętymi kretynami i wieśniakami, nie chcę mieć z wami nic wspólnego i wszyscy tego pożałujecie. ŻEGNAM. :)
Angela: Idź już, bo mnie nudzisz. Słyszałam te pogróżki kilkanaście razy.
Brick wstał i podbiegł do Angeli, która szła w stronę Karuzeli Wstydu.
Brick: A ja chciałbym powiedzieć tylko to, że rezygnuję. I to jest moja ostateczna decyzja. Nie mam zamiaru dłuzej się tutaj męczyć z tymi wszystkimi debilami, więc żegnam.
Severin był uradowany słysząc tą wiadomość. Podobnie jak każdy.
Severin: I fantastycznie! Dwie zakały w jednym dniu! Coś cudownego! <3
Angela: W tej sytuacji jest mi niezmiernie przykro, ale skoro Brick rezygnuje...
...
...
to znaczy, że Kassidy zostaje z nami.
Dziewczynom od razu zeszły uśmiechy z twarzy. Kassidy natomiast zatrzymała się i zaczęła śmiać.
Dakota: TY CHYBA NIE MÓWISZ POWAŻNIE?! PROSZĘ, NIECH TO BĘDZIE JAKIŚ ŻART!!!
Katie: TO SIĘ NIE DZIEJE NAPRAWDĘ... O_O
Angela: Nie możemy sobie pozwolić na kolejną podwójną eliminację, nie dzisiaj. Niestety Kassidy zostaje.
Kassidy: I co wy na to, suki? ;)
Wendy: I tak odlecisz następna.
Kassidy: Jeszcze się przekonamy. ;)
Angela: A teraz wyjawię rolę zwycięzców wyzwania. Otóż dojdzie do zamiany drużynami pomiędzy dwójką zawodników!
Wszyscy się zdziwili.
Angela: Od teraz Kassidy przechodzi do Wojowników, a Cassidy do Gladiatorów!
Kassidy: I świetnie. :)
Cassidy: Szkoda. :/
Katie: Już wam bardzo współczuję. Powodzenia z tym czymś. :/
Wendy: Już my sobie z nią poradzimy. -.-
Kassidy tylko spojrzała się na Wendy i pokazała jej faka.
Karuzela Wstydu[]
Angela: Może coś na pożegnanie?
Brick: Wciskaj ten guzik. Chcę już być stąd jak najdalej. >:(
Angela wcisnęła guzik, Brick odleciał hen daleko.
Angela: Jestem nieco rozczrowana bo osobiście wolałabym eliminację Kassidy, ale cóż... z pewnością w drużynie Wojowników zrobi się nerwowo. A was drodzy widzowie zapraszam na kolejne odcinki naszego wspaniałego sezonu! Oglądajcie Totalną Porażkę: Zemstę Przegranych!
Zaciemnienie.