Totalna Porażka the Best Wiki
Advertisement
Autor: BO$$
Totalna Porażka: Zemsta Przegranych



Odcinek 9

Produkcji narkotyków w tym show jeszcze nie było

← Poprzedni Następny →

Angela: Ostatnio w Zemście Przegranych - nasza garstka musiała wyznawać swoje głebkoie sekrety, niektóre były naprawdę żenujące, inne godne pogardy. Kassidy przyznała się do podszywania się za Cassidy i pocałowania Dave'a  na oczach Dakoty. Zapewniła tym samym zwycięstwo drużynie Gladiatorów. Wojownicy przegłosowali Justina, jednak była to runda nieeliminująca, więc w grze nadal pozostaje szczęśliwa trzynastka. Dziś jednak na pewno ktoś nas opuści. Kim będzie ta osoba? I co ją czeka zanim wsiądzie do Karuzeli Wstydu? Dowiecie się tego oglądając ten odcinek Totalnej Porażki: Zemsty Przegranych!

Czołówka.

Stołówka[]

Zawodnicy jedzą śniadanie. Dakota jest w dalszym ciagu wściekła na Kassidy za jej intrygę.

Kassidy: Odpuściłabyś już sobie, frajerko. Wkrótce i tak dołączysz do swojego niewiernego chłoptasia. :>

Dakota: Żebym ci za chwilę zębów nie wybiła, wtedy już nie będziesz miała takiego ładnego uśmieszku. 

Kassidy: Nie dasz rady mnie pokonać, jestem niepokonana. ;)

Katie: W byciu zdzirą jesteś na poziomie równym Heather. Powodów do domu nie masz.

Dakota: Nom. W byciu zdzirą to z pewnością jesteś niepokonana. 

Kassidy: Nie zesrajcie się tylko obie. Zazdroście mi dobrej taktyki, bo same jej nie macie. A ty murzynko jeszcze raz się wtrącisz, to pożałujesz i wylądujesz tam, gdzie Dave. ;)

Katie: Jeszcze zobaczymy, kto pierwszy tam wyląduje. ;)

Kassidy: Tak właściwie nie wiem, po co ja cię w ogóle słucham. Jedyne co potrafisz, to zgrywać kozarę i wpieprzać się we wszystko. Własnego życia nie masz?

Katie: Ja mam, ale patrząc na to, co robisz, to ty najwyraźniej nie masz co ze sobą zrobić. Mam dla ciebie radę - każdy czarny charakter w końcu dostaje za swoje. To się nazywa karma. Jeszcze ciebie dopadnie, złotko. ^^

Kassidy: Pff... możesz mi naskoczyć.

Katie: Nie będę się zniżała do bycia zołzą i manipulantką twojego pokroju. 

Ezekiel: Ukłony dla Katie. 

Brick: Uroczo to wygląda, gdy takie trzy fajne laski się kłócą. ^^

Dakota: Człowieku, nie odzywaj się już. Proszę cię.

Lili: Naoglądałeś się jakichś obrzydliwych filmów? Czy może to opóźnione buzujące hormony? Wydaje mi się, że 20-latek już powinien być ogarnięty, jeśli chodzi o takie sprawy. A ty w tym momencie prezentujesz wysoki poziom niedorozwoju seksualnego.

Severin: No nie ma kogo przelecieć, to sobie wyobraża jakieś orgie z nimi. Nazywajmy rzeczy po imieniu, on jest zwykłym zbokiem. XDDDD

Brick walnął z prawego sierpowego Severina w twarz, nabijając mu guza.

Brick: Zamknij już ten pysk, cwaniaku. Co się tak do mnie dopierdalasz w kółko?! >:(

Severin złapał Bricka za głowę i zrzucił go z ławki.

Mama DJ'a: CO TAM SIE DZIEJE?! MAM PODEJŚĆ?!

Severin: Bo jesteś chorym pojebem, zachowujesz się jak niewyżyty trzynastolatek, który obejrzał pierwszego pornola w życiu i podnieca się każdą napotkaną laską. Zrobię wszystko, żebyś wyleciał z tej gry, bo mnie wkurwiasz jak nikt inny. 

Severin wstał i wyszedł. Pozostali członkowie druzyny są zdezorientowani sytuacją, która miala przed chwilą miejsce.

Kassidy: To teraz spróbuj mnie lampucero wyeliminować. Nie masz szans. :)

Dakota: Zrobię to. I nic mnie nie powstrzyma. Dostaniesz to, na co zasłużyłaś.

Pokój Zwierzeń[]

Severin: Jak ten kadecik od siedmiu boleści mnie wkurwia. Mam taką ochotę go upokorzyć, że chyba to zrobię. Sam się gnojek prosił. 

Brick: Mam tego dosyć. Jeszcze jedna taka sytuacja, a spadam stąd. Oni są wszyscy nienormalni.

Ezekiel: Ja tam się wcale Severinowi nie dziwię, że się ostro zdenerwował. Ten cały Brick od początku działa każdemu na nerwy. Jest chyba bardziej drażniący od Kassidy i tych jej nieczystych zagrywek.

Dakota: Nie mogę uwierzyć, że oskarżyłam niewinną Cassidy i uwierzyłam tej suce, jej siostrze. Nie bardzo przepadam za Cass, ale w tej sytuacji muszę ją przeprosić. A to czy mi wybaczy, to pozostawiam jej decyzji.

Stołówka[]

Cassidy siedziała bez humoru i do nikogo się nie odzywała. Wendy i Alan zaczęli w końcu interweniować.

Alan: Hej Cas, czemu siedzisz taka smutna?

Wendy: Słuchaj, nie przejmuj się tą łajzą, ona ci zazdrości, że ciebie chociaż ktoś lubi. Pewnego dnia los się na niej zemści, zobaczysz. ;)

Cassidy: To nie chodzi o to. Wiem doskonale, jaka jest moja siostra. Nie przypuszczałam jednakj, że wszyscy tak od razu jej uwierzą. Jestem w stanie zrozumieć jedynie Dakocie, która widziała to na własne oczy. Ale co z resztą? 

Wendy: Wychodzi na to, że nikomu tu nie można w 100% zaufać, głowa do góry. Najlepszą metodą na poprawę humoru jest spora dawka śmiechu. Pooglądamy wpadki ludzi? ^^

Cassidy: Ooo, to miłe z twojej strony, że chcesz mi poprawić humor. Zapamiętam to sobie. :)

Wendy: Spoko laska, ja od początku wiedziałam, że to sprawka tej kurwy. Jej podły uśmieszek mi to uświadomił. 

Alan: Dokładnie, też nie wierzyłem w twoją winę. Nie byłabyś do takiego czegoś zdolna. Nie ty.

Cassidy: Wiem. Dobra, wsytarczy tego użalania się nade mną i politowania dla mnie. Nie lubię takiego czegoś. xD

Wendy: Ja tak samo! Jak już słyszę, że jestem taka biedna i cierpiąca, to mam ochotę komuś wyjebać. XDDD

Lorenzo: Ja tam lubię prowokować ludzi do kłótni. Musze się dziennie z kimś powyzywać, taki mam kaprys.

Rose: Ze mną możesz, oboje nie darzymy się sympatią. ;)

Lorenzo: Racja, landryno. 

Rose: tylko na tyle cię stać, ciulu?

Lorenzo: Na taką blacharę ciężko wymyślić coś kreatywnego.

Rose: ooo, zagalopowałeś się, złamasie!

Lorenzo: Do twojego poziomu jeszcze mi daleko, pustaku.

Rose: Idź się cieniasie strać. xD

Lorenzo: Chętnie, oglądać cię chociaż nie będę musiał. :>

Pokój Zwierzeń[]

Lorenzo: I o to właśnie mi chodziło. 

Rose: Może ten cały Lorenzo nie jest wcale taki zły? Hmm...

Stołówka[]

Zjawia się Angela.

Angela: Kochani, dzisiejsze wyzwanie z pewnością będzie wam odpowiadało. Czy ktoś kiedyś produkował herę/kokę/zioło/ecstasę/coś podobnego? :3

Wszyscy natychmiast się ożywili. 

Lorenzo: Nie gadaj, że mamy dziś wyprodukować zioło. XD

Angela: W Holandii marihuana jest używana leczniczo i można ją normalnie kupić. A ponieważ nasi producenci to jakieś ćpuny, dzisiejszym wyzwaniem będzie wyprodukowanie trawki. Mówię teraz całkiem szczerze. xD

Justin: Nie zalewasz?

Angela: Nie. Tak między nami, to po ziele i tak nic nikomu nie będzie, więc możecie się nim poczęstować. xD

Lorenzo: O KURWA! LASKA, TY JESTEŚ ZAJEBISTA!!! <3

Angela: Ja też was lubię, "aniołki" moje, haha!

Pokój zwierzeń[]

Angela: Od razu mówię, żeby nie było. Specjaliści przerobią ten odcinek tak, żeby krytycy myśleli, że muszą zrobić jakieś ziółka na ból brzucha czy coś w tym stylu. A ten pomysł z metą to od producentów. Oni mnie nakusili, heh.

Lorenzo: ZIOŁO! <3

Katie: Produkcji narkotyków w tym show jeszcze nie było, ciekawe co będziemy musieli robić w dalszej części programu... XDDDDD

Kassidy: A może bym kogoś otruła? Taką Dakotę albo Cass albo Katie? Albo wszystkie trzy? No co? Nikt za nimi płakać nie będzie, a już na pewno nie ja. xDD

Wyzwanie[]

Angela: Która drużyna wytworzy więcej towaru, zwycięży. Przegrani odeślą jednego ze swoich do Karuzeli Wstydu. Radzę się więc postarać. Wszystko, czego wam potrzeba znajdziecie w szklarni. :P

Lili: Poważnie? Hodowaliście marihuanę? xD

Angela: Kochana, mamy XXI wiek. Wszystko w tych czasach jest możliwe! ^^

Zawodnicy pobiegli do szklarni.


Szklarnia[]

Każdy był pod wrażeniem zaopatrzenia szklarni. Znajdowało się tu około 200 posadzonych i wyrośniętych konopii.

Alan: Nie znałem was z tej strony, heh.

Rose: Podejrzewam, że nikt nie wiedział. xD

Lorenzo: Teraz pora na zwierzenia, ktoś kiedyś jarał? xD

Severin: Żeby tylko raz... ;p

Brick: Ja też!

Kassidy: Nie wątpimy w to, absolutnie... XDDDD

Brick: Myśl sobie co chcesz. Ja wiem swoje i tej wersji będę się trzymał. :)

Ezekiel: Brick, nie pogrążaj się.

Lili: Nie wiem, z czego jesteście tacy dumni. Branie jakiekolwiek środku odurzajacego jestr dla mnie żałosne i dziecinne.

Alan: A tam Lili, nie bądź taka święta. Każdy ma coś za uszami i wszystkiego w życiu trzeba spróbować. ;)

Wendy: Zgadzam się. Życie bez przygód to nie życie. B)

Alan i Wendy przybijają piątkę.

Lorenzo: Racja. Justin wie o tym najlepiej, nieprawdaż? :')

Justin: Wal się, nie rozmawiam z tobą.

Lorenzo: Dla ciebie walenie to przyjemność, nie porównuj mnie do siebie. ;)

Justin: Idź ty sprawdź, czy cię nie ma gdzieś indziej.

Cassidy: Odpuść mu chłopie, postaw się w jego sytuacji.

Lorenzo: Aha, czyli mam sobie wyobrazić, że się bzykam z każdym? Nie bądź śmieszna.

Cassidy: Dobra, to nie ma sensu. A ty Justin - olej tego głąba, dobrze ci radzę.

Kassidy wybuchła śmiechem słysząc porady Cassidy.

Kassidy: Ty zawsze broniłaś tych wszystkich dewiacji, może sama jesteś lesbą? To byłby już sczyt żenady! :')

Cassidy: Nie jestem lesbą. Dla twojej wiadomości miałam kilku chłopaków. A ty od zawsze byłaś jebanym homofobem, rasistką, faszystką i rozwydrzoną paniusią, która wszystkiego mi zazdrościła. Twoja osoba każdego od zawsze irytowała i jedyny sposób, w jaki potrafisz się bronić, to zrzucać wszystkie winy na mnie. Nie wystarczy ci, że zniszczyłaś związek Dakoty i Dave'a? Na twoim miejscu byłoby mi głupio. 

Katie: Dodaj jeszcze, że jest przemądrzałą, arogancką hipokrytką, która nie szanuje innych i troszczy się tylko o siebie. 

Kassidy: Miarka się przebrała. Obie jesteście spalone. Gwarantuję wam to, szmaty. :)

Dakota: Powiedziała największa kurwa w tym sezonie. 

Kassidy rzuciła konopią w Dakotę.

Kassidy: Powiedziała niegdyś łysa mutantka. Lepiej spieprzaj, bo jeszcze kogoś zarazisz i będziemy wszyscy mutantami.

Dakota: Jesteś podła i psychiczna. Mam ciebie dosyć, idę jak najdalej od ciebie.

Wendy, Rose i Ezekiel zbulwersowali się słowami Kassidy odnoszącymi się do Dakoty.

Wendy: Słuchaj, potrafisz chociaż jeden dzień nie wyprowadzać wszystkich z równowagi? To takie trudne zamknąć przez kilka godzin mordę i się nie odzywać? W ogóle za kogo ty się uważasz i jak mogłaś powiedzieć jej coś takiego. Nie widzisz, że już nie jest zmutowana? >:(

Rose: Jesteś po prostu zazdrosną siksą, która ma wieczny okres i mści się na każdym za nic. Ogarnij się, albo stąd wylecisz w trybie natychmiastowym. ;)

Ezekiel: Ja też coś dodam. Przez takie zachowanie zraziłaś do siebie wszystkich, powodzenia w dalszym radzeniu sobie samej. Jeżeli przegramy to twoja gra się zakończy i zobaczymy, jaka wtedy będziesz mądra.

Kassidy: Kolejny mutant mnie będzie pouczał. Mam was i wasze zdanie o mnie w dupie. Idźcie sobie do tej wstrętnej Dakoty i użalajcie się nad nią. 

Kassidy wkurzona wyszła.

Ezekiel: Jestem ciekaw, jak sobie poradzimy z tym wyzwaniem, gdy połowa się obraziła i sobie poszły.

Katie: Spokojnie, damy radę bez nich.

Pokój zwierzeń[]

Katie: Ta dziewczyna sama na siebie wydala wyrok. Jedna przegrana naszego zespołu i już jest po niej.

Kassidy: Niech mi wszyscy dadzą święty spokój, po cholerę ja tu w ogóle przyjechałam?! Ci ludzie to koszmar.

Wyzwanie[]

Drużyna Gladiatorów bez Dakoty, Kassidy i Bricka zabiera się za przygotowywanie marihuany. Uważnie czytają instrukcję i przystępują do działania.

Ezekiel: A gdzie się podziewa Brick? Dzień wolny sobie urządził?

Lili: Obraził się, bo mu "dokuczamy".

Katie: No błagam, z taką współpracą daleko nie zajedziemy...

Severin: Nie nasza wina, że to kretyn i zbok, który nie potrafi zamknąć pyska.

Lili: Dokładnie.

Katie i Ezekiel byli poirytowani sytuacją.

Katie: Nie ma szans, żebyśmy to zrobili, w czwórkę nie damy rady. Chuj, a nie wygrana nas czeka. ;-;

Ezekiel: Może chociaż Dakotę przyprowadzimy?

Lili: Mogę z nią porozmawiać, to może sie zjawi i nam pomoże.

Katie: Idź, zawsze to dwie ręce więcej i mniejsza szansa na przegraną.

Lili poszła po Dakotę, a tymczasem w drużynie Wojowników również panuje nerwowa atmosfera.

Lorenzo: Jesteś tak niegramotny i ułomny, że patrzeć się nie da na twoją robotę... -.-

Justin: Sam to może zrób, ciekawe czy lepiej ci wyjdzie.

Rose: Przestańcie się kłócić i skupcie się na produkcji. Chcecie te zielsko czy nie?

Lorenzo: No pewnie, jeszcze się głupio pytasz?!

Wendy: Zatem zamknij się i pracuj, bo gówno dostaniesz, a nie zioło. I w dodatku przegramy. 

Alan: Kto mi pomoże z ugniataniem liści?

Rose: Ja, chętnie.

Cassidy: Widzę, że tamci pracują w trójkę. Ciekawe, gdzie reszta im się zgubiła.

Rose: Przez tą idiotkę, twoją siostrę wszyscy się na wszystkich obrazili. xD

Cassidy: Ech... nie rozmawiajmy o niej. >_>

Justin: Dobrze mówi. Lepiej się nie uruchamiać.

Pokój zwierzeń[]

Cassidy: Szczerze mówiąc, męczy mnie ta ciągła rywalizacja między mną a Kass. Gdybym się dowiedziała, jak mogę się z nią dogadać, to może nie byłoby tego wszystkiego. Wiem, że ma mi za złe, że lepiej dogaduję się z ludźmi, niż ona, ale nad tym można popracować. Tylko, że ona nie chce sobie pomóc. I co teraz mam zrobić? :x

Wyzwanie[]

Angela: Widzę, że atmosfera w obu zespołach napięta. Postaram się ją rozluźnić, włączając coś, co każdy lubi. ^^

Włączyła radyjko. Po chwili uczestnicy słyszą bardzo znany utwór.

Las_Ketchup_-_The_Ketchup_Song_(Asereje)

Las Ketchup - The Ketchup Song (Asereje)

Angela: Od razu chce się tańczyć. ^^

Kamerzysta: To co, tańczymy?

Angela: Zapraszasz mnie do tańca, Kamerzysto? 

Kamerzysta: Na to wygląda. :P

Angela: wolałabym zatńczyć z tobą jakiś romantyczny kawałek. ^^

Kamerzysta: To zmień płytę. xD

Angela: Nie teraz, chcę poprawić humor uczestnikom! 

Kamerzysta: Masz za dobre serce.

Angela: Wolę być miła i lubiana, niż być psycholką, jak Chris McLean.

W drużynie Gladiatorów Lili pojawia się z Dakotą.

Lili: Patrzcie, zguba się odnalazła! :P

Dakota: Przepraszam, za moje zachowanie i że poszłam. Po prostu się ostro zdenerwowałam i potrzebowałam chwili dla siebie.

Katie: Nic się nie stało. To już, zróbmy to i wygrajmy. :)

Dakota: Masz rację, zróbmy te zielsko!

Severin: Nie mogę się doczekać końcowego efektu... <3

Pokój zwierzeń[]

Dakota: Pomyślałam i zrozumiałam, że nie mogę wystawiać reszty zespołu z powodu awantury. Nie chcę, żeby myśleli, że jestem taka sama jak ona. Nawet nie mam ochoty wymawiać imienia tej żmii.

Wyzwanie[]

Drużyna Wojowników zakończyła pracę. Wyprodukowali bardzo dużo trawki, którą wpakowali do pięciu worków.

Alan: Angela, możemy cię prosić? Skończyliśmy juz.

Angela: Już biegne!

Angela podeszła do drużyny.

Angela: Widzę 5 worków, sporo. Producenci ocenią waszą pracę, na razie wam dziękuję.

Lorenzo: HALO, A GDZIE PORCJA DLA NAS?!

Angela: Przecież mówiłam, że to wygrani dostaną swoją porcję. A na to musicie zaczekać. I CO JUŻ SIĘ DRZESZ?!

Lorenzo przewrócił oczami.

Lorenzo: Obyśmy to wygrali.

Wendy: Zgłodniałam. Idziemy coś przekąsić?

Alan: Z wielką chęcią! Też bym coś wszamał! ^^

Gladiatorzy również zakończyli produkcję. Ich zapasy były mniejsze, bo cały towar zmieścili w trzech workach.

Ezekiel: Angela, zapraszamy po "poczęstunek". xD

Angela: Hah, producenci na pewno skorzystają z waszych trzech worków! Na razie jesteście wolni, zawołam was, kiedy zapadnie decyzja.

Severin: Liczę na zwycięstwo, staraliśmy się. Wow, powiedziałem coś miłego o was. xD

Katie: Grzeczny chłopiec. W nagrodę jak przegramy, to na ciebie nie zagłosuję. 

Severin: Dzięki. A jak wygramy?

Katie: Oddam ci swoją porcję i pobakasz sobie więcej. xD

Severin: Umowa stoi! B)

Pokój zwierzeń[]

Severin: Jak nie było z nami nędznego zboka i zdesperowanej intrygantki, było całkiem spoko. Kurczę, nie sądziłem, że kiedyś ich skomplementuję. ^^

Katie: Jestem zadowolona z naszej współpracy. Oby tak dalej, a będzie super. :)

Werdykt[]

Angela zwołała wszystkich na werdykt. Zjawili się również Brick i Kassidy.


Severin: A wy tu na co? Nikt was nie zapraszał. -.-

Angela: Ooo, widzę że państwo "mam wywalone na tą grę" się zjawili. Za chwilę dowiecie się, jaka jest wasza kara za niepomaganie drużynie.

Brick: To ich wina, każde z nich ma do mnie problem.

Angela: To w twoim interesie jest zadbanie o stosunki z drużyną. I nie takie, o jakich myślisz. Nie będę przecież za starego konia prosiła zespół o dogadanie się z tobą.

Brick: Bez komentarza.

Angela: Niniejszym ogłaszam, że dzisiejsze zwycięstwo należy się drużynie...

...

...

...

...

...

...

...

...

...

...

...

...

...

...

...

Spartańskich Wojowników!!!

Wojownicy byli zachwyceni werdyktem. Lorenzo i Rose przybili żółwika, Justin i Cassidy piątkę, a Wendy i Alan przytulili się.

Lorenzo: to znaczy, że możemy wziąć nasz towar? <3

Angela: Jak najbardziej. Trzymam się obietnicy. ;)

Ezekiel: Kurczę, wydawało się, że wygraliśmy. :/

Lili: Wielka szkoda. :/

Angela: Powiem jedno. Wasz towar nie nadawał się nawet do podcierania w toalecie. To było coś tak katastrofalnego, że niektórym producentom aż zrobiło się duszno. Chcieliście nas otruć? xD

Dakota: Nie zdziwiłabym się, gdyby KTOŚ dosypał czegoś zanim oddaliśmy ci to zioło. ;-;

Angela: Niestety, albo i stety musicie się dzisiaj kogoś pozbyć. Widzimy się wieczorem. Brick, Kassidy - wasza kara to po 2 dodatkowe głosy na każdego z was. Życzę powodzenia, jeżeli przetrwacie. ;)

Kassidy i Brick przełknęli ślinę.

Pokój zwierzeń[]

Katie: I bardzo dobrze. Nie ma tak, że jedni robią i się starają, a drudzy sobie pójdą i mają to gdzieś. Jednak istnieje sprawiedliwość w tym programie. ;)

Kassidy: Jeżeli szybko czegoś nie wymyślę, to mogę się pakować. Problem w tym, że nie chce mi się już nic wymyślać. Ten dzień wystarczająco mi dokopał. ;-;

Ceremonia Eliminacji[]

W namiocie eliminacyjnym zebrały się obie drużyny. Chwilę po nich zjawiła się Angela z tacą napoleonek.

Wendy: Możemy wiedzieć, po co nas tu ściągnęłaś?

Alan: Mam nadzieję, że nie chodzi o podwójną eliminację. o_o

Angela: Spokojnie, wszyscy jesteście bezpieczni. Odegracie pewną rolę pod koniec ceremonii.

Rose: Jestem bardzo ciekawa, o cho może chodzić. ^^

Angela: Rzymscy Gladiatorzy, przegraliście i musicie wyeliminować jedną osobę. Zaczynajmy głosowanie. Pamiętajmy, że Brick i Kassidy mają po 2 dodatkowe głosy.

Wszyscy na tę wiadomość uśmiechnęli się. Oczywiście poza tą dwójką.

Głosowanie[]

Severin: Od samego początku czekałem na tę chwilę. ;)

Lili: Jestem rozdarta i nie wiem, kogo wskazać. Oboje powinni wylecieć.

Ezekiel: Twoja eliminacja będzie dla nas wszystkich świetną informacją.

Katie: To już twój koniec w tym programie, nikogo więcej nie skrzywdzisz. :)

Dakota: Niech tylko spróbuje znów namieszać... zemsta jest słodka.

Brick: To chyba oczywisty wybór. I nie, to nie Kassidy. ;)

Kassidy: Zaskoczę was i nie zagłosuję na Brick'a. W tej beznadziejnej drużynie irytuje mnie najmniej. Mam jeszcze swoją dumę i zachowam ja do końca. 

Ceremonia eliminacji[]

Wszyscy bardzo podekscytowani czekają na koniec.

Angela: Sześć smakołyków, siedem Gladaitorów. Pierwsze ciasto wędruje dziś do...

...

...

...

Ezekiela. Nie oddano na ciebie żadnego głosu.

Ezekiel zadowolony odbiera swoją napoleonkę.

Angela: Następna osobą bez głosu jest...

...

...

...

...

Lili.

Lili uśmiechnęła się i odebrała swój kawałek.

Angela: Trzecia i ostatnia osoba bez głosu to...

...

...

...

Severin.

Severin: Serio, nawet on na mnie nie głosował? 

Wskazuje na Brick'a.

Angela: Nie.

Głosowanie.[]

Brick: Dakota. Dlaczego? Również sobie poszła, a każdy się nad nią lituje. Tak, to zazdrość.

Ceremonia eliminacji[]

Kassidy patrzy się wrogo na Dakotę i Katie. Te odwzajemniają wredne spojrzenie. Brick siedzi z wkurzoną miną i pokazuje faka Severinowi.

Angela: 1 głos oddano dzisiaj na...

...

...

...

...

Katie.

Katie przytuliła Dakotę i odebrała swoją kremówkę.

Głosowanie[]

Kassidy: Dlatego oddam głos na tę szlorę Katie. Powód? Za ciągłe wtrącanie się i udawanie inteligentnej. Niech ciągnie druta i spieprza.

Ceremonia eliminacji[]

Angela: 1 głos otrzymała również Dakota. Zapraszam, zostajesz.

Dakota uśmiechnęła się i z fałszywym uśmieszkiem skierowanym do Kassidy odebrała przedostatnią karpatkę. Wszyscy byli szczęśliwi, że zostali tylko Brick i Kassidy. 

Angela: Czy kogoś dziwi zagrożona dwójka? Bo mnie na pewno nie. Oboje wykazaliście dzisiaj poziom sięgający dna, jesteście sami sobie winni wszystkich wrogów w tym programie i jeszcze macie do mmnie pretensje... przewagą 5-4 z programu odpada dzisiaj...

...

...

...

...

...

...

...

...

...

...

...

...

...

...

...

...

...

...

Kassidy!!!

Kassidy zmarszczyła brwi jeszcze bardziej.

Głosowanie[]

Severin: Od samego początku czekałem na tę chwilę. ;) (Brick)

Lili: Jestem rozdarta i nie wiem, kogo wskazać. Oboje powinni wylecieć. (Brick)

Ezekiel: Twoja eliminacja będzie dla nas wszystkich świetną informacją. (Kassidy)

Katie: To już twój koniec w tym programie, nikogo więcej nie skrzywdzisz. :) (Kassidy)

Dakota: Niech tylko spróbuje znów namieszać... zemsta jest słodka. (Kassidy)

Ceremonia eliminacji[]

Każdy zaczął się cieszyć z porażki Kassidy. Ta jedynie wstała i zaczęła mówić.

Kassidy: Mam wam do powiedzenia tylko to, że życzę wam jak najgorzej nie tylko w tym show, ale i w całym życiu. To JA byłam głównym powodem, dla którego oglądalność tego sezonu jest taka wysoka. JA byłam tu główną postacią. Jesteście żałosnymi, tępymi i niedorozwiniętymi kretynami i wieśniakami, nie chcę mieć z wami nic wspólnego i wszyscy tego pożałujecie. ŻEGNAM. :)

Angela: Idź już, bo mnie nudzisz. Słyszałam te pogróżki kilkanaście razy.

Brick wstał i podbiegł do Angeli, która szła w stronę Karuzeli Wstydu.

Brick: A ja chciałbym powiedzieć tylko to, że rezygnuję. I to jest moja ostateczna decyzja. Nie mam zamiaru dłuzej się tutaj męczyć z tymi wszystkimi debilami, więc żegnam. 

Severin był uradowany słysząc tą wiadomość. Podobnie jak każdy.

Severin: I fantastycznie! Dwie zakały w jednym dniu! Coś cudownego! <3

Angela: W tej sytuacji jest mi niezmiernie przykro, ale skoro Brick rezygnuje...

...

...

to znaczy, że Kassidy zostaje z nami.

Dziewczynom od razu zeszły uśmiechy z twarzy. Kassidy natomiast zatrzymała się i zaczęła śmiać.

Dakota: TY CHYBA NIE MÓWISZ POWAŻNIE?! PROSZĘ, NIECH TO BĘDZIE JAKIŚ ŻART!!! 

Katie: TO SIĘ NIE DZIEJE NAPRAWDĘ... O_O

Angela: Nie możemy sobie pozwolić na kolejną podwójną eliminację, nie dzisiaj. Niestety Kassidy zostaje. 

Kassidy: I co wy na to, suki? ;)

Wendy: I tak odlecisz następna. 

Kassidy: Jeszcze się przekonamy. ;)

Angela: A teraz wyjawię rolę zwycięzców wyzwania. Otóż dojdzie do zamiany drużynami pomiędzy dwójką zawodników!

Wszyscy się zdziwili.

Angela: Od teraz Kassidy przechodzi do Wojowników, a Cassidy do Gladiatorów! 

Kassidy: I świetnie. :)

Cassidy: Szkoda. :/

Katie: Już wam bardzo współczuję. Powodzenia z tym czymś. :/

Wendy: Już my sobie z nią poradzimy. -.-

Kassidy tylko spojrzała się na Wendy i pokazała jej faka.

Karuzela Wstydu[]

Angela: Może coś na pożegnanie?

Brick: Wciskaj ten guzik. Chcę już być stąd jak najdalej. >:(

Angela wcisnęła guzik, Brick odleciał hen daleko.

Angela: Jestem nieco rozczrowana bo osobiście wolałabym eliminację Kassidy, ale cóż... z pewnością w drużynie Wojowników zrobi się nerwowo. A was drodzy widzowie zapraszam na kolejne odcinki naszego wspaniałego sezonu! Oglądajcie Totalną Porażkę: Zemstę Przegranych!

Zaciemnienie.

Advertisement