Wyspa Totalnej Porażki - nowy rozdział - odcinek 7
Chris: Ostatnio na Wyspie Totalnej Porażki - nasze drużyny musiłąy spędzić noc w lesie pełnym wielu wszelakich niebezpieczeństw. Wrzeszczące Susły znów poradziły sobie bardzo dobrze, natomiast Zabójcze Okonie poza spalonym namiotem, brakiem snu, jedzenia i zmęczeniem, przegrali wyzwanie czwarty raz z rzędu. Kurczę, ta drużyna jest tak nieskuteczna, że niedługo wszyscy od nich odpadną. Pożegnaliśmy się z Beth, która przypadkiem spaliła namiot. A co czeka dziś naszą siedemnastkę pozostałych? Łatwo napewno nie będzie. Oglądajcie Wyspę Totalnej Porażki!!!
<czołówka>
Ognisko[]
<Okonie siedzą zmęczone przy ognisku.>
Trent: Ale wtopa... nigdy się chyba nie przełamiemy...
Courtney: Musimy przede wszystkim bardziej się zorganizować, najlepiej wszystko zacząć planować.
Eva: Mam gdzieś jakieś planowanie, po prostu trzeba wkońcu się ogarnąć. Inaczej nigdy nie wygramy.
Courtney: Ogarnąć, czyli zacząć planować. -.-
Eva: Czy prosiłam cię o komentarz?
Courtney: Nieważne... och...
Owen: Od tego snu zgłodniałem. Ma ktoś coś do jedzenia?
Eva: Musisz zrzucić parę kilo. "Parę" znaczy około 20-30.
Owen: Sorki, ale diety i odchudzanie nie są dla mnie. JA muszę jeść, żeby myśleć i normalnie funkcjonować, heh.
Eva: Ale zdajesz sobie sprawę na ile różnych chorób możesz zachorować przy takiej nadwadze w wieku 17 lat? Tarczyca, cukrzyca, miażdżyca, mam wymieniać dalej?
Owen: E tam.
Courtney: Musisz ciągle myśleć o jedzeniu? To nie program kulinarny.
<Pokój zwierzeń>
Owen: Czepiają się... Ja zawsze jadłem, jem i będę jadł! Taki jestem, juhu dla mnie!
Eva: Ten grubas to obciążenie dla drużyny. Oczywiście, drugie najsłabsze ogniwo. Pierwsze to panna porządnicka zwana jako Courtney.
<Ognisko>
<Przychodzi zespół Susłów. Widząc zmęczonych przeciwników Noah wyśmiewa się z nich.>
Noah: Hah... no wiecie co ślizgawy? Tyle razy przegrać? Żeeeeenaaaadaaaaa! xD
Duncan: Ale prosisz się o wpierdol ciołku...
Noah: Pff... nie sraj, to dla beki.
Bridgette: Masz rację, dla beki. Arcyzabawne, jebłam w ziemię ze śmiechu.
Noah: Też mam ochotę jebnąć w ziemię widząc ciebie.
<Trentowi włącza się bulwers.>
Trent: Powiedz to jeszcze raz, a tak jebniesz w ziemię, że już z niej nie wyjdziesz.
Noah: ...
<Pokój zwierzeń>
Noah: Obrońca się znalazł. Będzie moim celem, gdy dotrwa do połączenia drużyn. Razem z jego żałosną Bridgette.
Trent: Za kogo ten gnojek się uważa? Wygląda jak przeszczep, zachowuje się jak koks, nie wspomnę o jego cwaniakowaniu. Ciekawe, dlaczego jeszcze nie odpadł.
Bridgette: Trent się za mną wstawił. To było słodkie. ^^
<Ognisko>
Justin: Spokojnie, my się nim zajmiemy, jak wrócimy do domu.
Noah: Co to ma niby znaczyć?
DJ: Gówno. Nie interesuj się.
Noah: Jak mogę nie interesować się czymś, co mnie bezpośrednio dotyczy bystrzaku?
Heather: Ale cię zgasił DJ. XDDD
DJ: No, sram już. XDDD
Katie: Noah, wyjaśnij mi jedną rzecz.
Noah: A co chcesz wiedzieć?
Katie: Dlaczego jesteś tak w chuj zmierzły i wredny?
Noah: No chyba oni.
Leshawna: Ja pierdolę... gościu, takie teksty to ja słyszę u siebie na osiedlu od 6 latków. XDDDDDD
Gwen: Jego poziom.
Noah: Zamknij pysk porąbana gotko, może chcesz, żebym znalazł coś nowego w twoim pamiętniczku? :')
<Gwen kopnęła go z całej siły w krocze.>
Gwen: Wow, ty coś tam masz?
Lindsay: Pewnie takiego mikruska, jak on sam, haha!
Izzy: Dobre laska!
Lindsay: Wiadomka!
<Przybiły piątkę. Pozostali śmieją się z Noah.>
<Pokój zwierzeń>
Noah: Jednak pierwsza na celowniku będzie ta szmaciana kukła, Lindsiotka.
<Ognisko>
<Pohukiwanie sowy. Bridgette lekko się przestraszyła.>
Trent: Coś się stało?
Bridgette: Niee, sory. Po prostu ta sowa skojarzyła mi się z nieprzyjemnym wspomnieniem. Jak byłam mała, to moje rodzeństwo zostawiło mnie "dla zabawy" samą w lesie, ten dźwięk mnie wtedy przerażał. Od tego czasu boję się być sama w lesie.
Leshawna: W porządku laska. Każdy się czegoś boi.
Lindsay: Nuuu, ja się na przykład boję spaceru po polu minowym! Straszna rzecz...
Trent: No ja tam odczuwam lęk przed mimami. Przerażają mnie ich pomalowane białe mordy.
<Pokój zwierzeń>
Gwen: I wtedy ognisko zmieniło się w wielki festiwal zwierzeń z naszych fobii. Z tego co pamiętam, to Leshawna boi się pająków, DJ'a przeraża latanie, a Owena... brak pożywienia. No tak, nawet Noah przyznał, że boi się ognia.
<Ognisko>
Gwen: Czego ja boję się najbardziej? Hmm... mam klaustrofobię.
Katie: O matko, ja też! Znam ten ból...
Lindsay: Co to jest klaustrofobia?
Bridgette: To lęk przed zamkniętymi, ciemnymi pomieszczeniami, w których brakuje tlenu.
Lindsay: Ooo... no to współczuję.
Eva: A ja chyba nie boję się niczego. Narazie nie doświadczyłam strachu.
Wszyscy: CO?!
Eva: No... dziwne, ale prawdziwe.
Duncan: Musisz się czegoś bać, to niemożliwe, żebyś była taka odważna.
Eva: Ach tak? A czego ty się boisz panie wszystkowiedzący chuliganie?
Duncan: Ja? Yyy...
<Pokój zwierzeń>
Duncan: Tsa... trochę wstyd.
<Ognisko>
Duncan: No... makiety Celine Dion ze sklepu muzycznego...
<Wszyscy są trochę w szoku, ale kilka osób parsknęło śmiechem.>
Courtney: Poważnie? Boisz się makiety?
Duncan: ...
Heather: Ja lubię Celine Dion.
Lindsay: Co to makieta?
Courtney: Plastikowa kukła.
Lindsay: aaa... dobra, dziwne.
Duncan: A wy czego się boicie?!
Courtney: Nie powiem.
Tyler: No weź, każdy mówi. Boisz się odrzucenia? xD
Courtney: Spadaj!
Tyler: No dobra, tak sobie żartowałem, heh.
Courtney: Mam taką nadzieję, czego ty się boisz w takim razie?? Co, twardzielu?
Tyler: Najbardziej boję się solarium... po obejrzeniu Oszukać Przeznaczenie 3 mam lęk przed tymi kabinami...
Izzy: Ja bym nigdy w życiu nie poleciała samolotem, prędzej bym umarła!
Geoff: Za to ja boję się tornada, jest straszne!
Heather: Mamy podobnie, bo ja się boję trzęsień ziemi i tsunami. Przeżyłam jedno, najgorszy dzień w życiu.
<Pokój zwierzeń>
Gwen: To był taki wieczorek zapoznawczy, jak na koloniach. Aż dziwne, że każdy wyznał, czego się boi.
<Stołówka, dzień później.>
Chris: Dzień dobry obozowicze! Dziś będziecie musieli stoczyć bój ze swoimi największymi lękami!
Lindsay: Czekaj, co?
Chris: Jeśli uda wam się przezwyciężyć to, czego boicie się najbardziej, uzyskacie punkt dla swojej drużyny.
Lindsay: chwila! Skąd oni wiedzą o naszych lękach?
Gwen: No nie... kamery są tu wszędzie.
Chris: Dokładnie, wszędzie! Nic przed nami nie ukryjecie!
Heather: Palant.
Chris: Przed rozpoczęciem zadania zmienimy dwie osoby drużynami!
Wszyscy: Co?!
Chris: Zaskoczeni? Wiem, ze tak. Zmiany są następujące: Noah - od teraz będziesz w Zabójczych Okoniach! Za to do Wrzeszczących Susłów przeniesie się Duncan!
Duncan: Uuu...
Noah: Meh, w dupie to mam.
<Susły są zadowolone, że Noah od nich odchodzi, natomiast Okonie są przez to wkurzeni.>
<Pokój zwierzeń>
Courtney: Cudnie, dowalili nam jeszcze Noah. Och, my chyba serio ciągle będziemy przegrywać.
<Stołówka>
Chris: Dobrze. Pora wylosować pierwszą ofiarę. Leshawna! Co powiesz na komorę pełną malutkich, przesłodziutkich pajączków?
Leshawna: Ty sobie ze mnie kolo żartujesz?! W życiu!!!
Chris: Jak chcesz. Nie miej potem pretensji do mnie, że odpadniesz, gdy twój team przegra.
Leshawna: ...
Chris: Hej Bridgette. Co powiesz na kilkanaście godzin w lesie, całkiem samej? Zupeeeeełnie samej?
Bridgette: O nie. To się źle skończy...
Chris: Tyler! Kiedy ostatnio byłeś w solarium?
Tyler: NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Chris: Heh, jak ja was uwielbiam gnębić, nawet nie zdajecie sobie sprawy z tego, jak bardzo to uwielbiam. <3
<Pokój zwierzeń>
Gwen: Jak wygram milion, to kupię ten program i ja go będę prowadzić. A Chrisa puszczę z torbami. To byłaby piękna chwila.
<Wyzwanie>
<Plaża. Chris zamyka Leshawnę w komorze tlenowej. Po chwili na dziewczynę spada milion owłosionych pająków. Leshawna wrzeszczy z całej siły. Reszta uczestników jest przerażona widząc pająki.>
Chris: Minęło 10 sekund! Możesz opuścić komorę, Leshawna!
<Leshawna z miną przerażonego posągu wychodzi z komory.>
Gwen: Wszystko w porządku?
<Leshawna kiwa głową na tak, nie zmieniając miny.>
Chris: 1-0 dla Susłów. Warto było się poświęcić, hehe. Bridgette, zapraszam cię do lasu. Gwen, ty się przygotuj do pogrzebania żywcem.
Bridgette: No trudno... dam jakoś radę...
Gwen: Pogrzebania żywcem?! O nie nie nie...
<Szef Hatchet zaprowadził Bridgette do lasu, Gwen została zakopana w ziemi na 5 minut, Tyler musiał wejść do solarium na 5 minut, a Katie zamknięto w pomieszczeniu bez okien na 5 minut.>
Chris: Zobaczymy, kto wytrzyma do końca.
<Następnie Szef zabrał Heather i Geoff'a na pole sztucznych kataklizmów. Tam włączył dla Geoff'a funkcję tornada, a dla Heather trzęsienia ziemi połączonego z tsunami. Obydwoje prawie umierają ze strachu.>
Chris: Dobrze, kto jeszcze nie załatwiony? Owen! Gotowy na głodówkę do końca dnia?
Owen: NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!!!!!!!!1
<Pokój zwierzeń>
Owen: Nie dam rady!!!! To nie na moje nerwy!!!! Przeze mnie przegramy!!! :(
<Wyzwanie>
<Owen został zamknięty w wyhodku i musi wytrzymać bez jedzenia do końca zadania.>
Chris: Izzy, DJ, zapraszam na samolot! Oblecicie sobie ze 2 razy wyspę z szefem!
Izzy: Izzy mówi NIE! Nie dam rady, zginę!!!
Szef Hatchet: Zamknij jadaczkę ruda! Wsiadaj!
DJ: Umrzemy... mówię wam, nie przeżyjemy tego!
<Wrzuca Izzy i DJ'a do samolotu i odlatuje z nimi. Dziewczyna przerażona krzyczy cały lot, a DJ zrobił taką minę, jak Leshawna wcześniej.>
Chris: Teraz pora na Duncana! Gotowy na spotkanie ze sztuczną Celine Dion? Hah.
Duncan: ... nie... prowokuj... mnie.
Justin: No błagam gościu, z kartonem przegrasz?
Duncan: Zamknij się! Dam radę!
<Chris wstawia przed Duncana makietę Celine Dion. Chłopak w pierwszej chwili jest przestraszony, jednak Justin i Leshawna docinając mu, prowokują go do działania i impulsywnie biegnie przytulić kartonową kukłę. W tle piosenka Celine Dion.>
Chris: 2-0!
<Leshawna i Justin są dumni z Duncana, ten jest wniebowzięty swoją odwagą. Okonie patrzą na to z zaniepokojeniem.>
Courtney: Ciekawe, jak radzą sobie Owen i Bridgette.
Chris: Nie interesuj się teraz nimi Courtney, a ciebie Noah zapraszam do siebie. Pora stoczyć walkę z ogniem!
<Noah przełyka ślinę i patrzy nerwowo na Chrisa.>
Chris: Twoim zadaniem będzie ugaszenie ognia za pomocą gaśnicy. Oczywiście wszystko będzie kontrolowane.
Noah: O kurde... czarno to widzę.
Eva: Nie bądź większą ciotą, niż jesteś.
Noah: Zajmij się sobą babochłopie.
<Eva chce przyłożyć Noah, Chris ją jednak powstrzymuje.>
Chris: Twoim zadaniem Evo będzie ... wytrzymać dzień bez odzywania się. Wiemy o was wszystko, pamiętajcie, haha.
Eva: ...
<Pokój zwierzeń>
<Eva pisze coś na kartce i pokazuje to do kamery. Jest tam napisane "Szmaciarz tego pożałuje".>
<Wyzwanie>
<Szef ląduje z Izzy i DJ'em. Uradowani wyskakują z samolotu i ściskają pierwsze krzaki, które zobaczyli.>
Izzy: Udało nam się!!!
DJ: Przeżyliśmy!!!
Chris: No to mamy 4-0. Oj Okonie, czyżby kolejna ceremonia?
<Eva chce coś powiedzieć, ale powstrzymuje się.>
Courtney: Już mam w to wyjebane, szczerze. Przegrywajmy, aż wszyscy w końcu wylecimy. Zawiodłam się.
Chris: Bym zapomniał, Courtney! Czas na twoje wyzwanie!
Courtney: To znaczy co? Przecież...
Chris: Nic nie mów! Wszystko wiemy, zapomniałaś?
Courtney: Urgh!
<W tym samym czasie Trent i Justin opalają się na plaży. Wtedy słońce zostaje zasłonięte przez mima. Gdy Trent widzi pomalowanego niemowę, rozpoczyna ucieczkę.>
Justin: Meh... takie życie.
Szef Hatchet: Ej, wyskoczył ci na twarzy ogromny pryszcz.
Justin: Co? Nie, niemożliwe. Nigdy nie miałem trądzika.
Szef Hatchet: Skoro nie wierzysz...
<Pokazuje Justinowi jego odbicie, na którym widać olbrzymie 3 pryszcze na jego twarzy.>
Justin: CO?! AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!! Zróbcie coś z tym, zróbcie coś z tym!!!!
<Przebiega obok licznika czasu Gwen i Katie, w któym od kilku minut miga 0.>
Szef Hatchet: O, zapomnieliśmy o nich.
<Wypuszcza najpierw Katie, która jest sparaliżowana ze strachu, potem odkopuje Gwen, która chyba straciła przytomność.>
Szef Hatchet: O oł...
DJ: Katie!!!
<Noah udało się wykonać zadanie.>
Chris: Courtney, skok do galaretki pełnej żelkowych robaków czeka.
Courtney: Nie dam rady, nie mogę!!!
Chris: Jak chcesz. Narazie z waszej drużyny tylko Noah nie spękał.
Noah: Powinienem dostać za to immunitet.
Chris: Chyba się nad tym zastanowię.
Szef Hatchet: Ej Chris! Gwen straciła przytomność.
Chris: O kurwa, zapomniałem o niej... jak długo siedziała pod ziemią?
Szef Hatchet: Eeee... 18 minut.
Chris: Oj... no cóż, musimy wezwać pogotowie.
Leshawna: Biedna Gwen, oby wszystko z nią było okej. :/
Chris Jak narazie 5-1 (Gwen nie zaliczam). Jeśli któreś z Susłów da radę, to oni znów dziś wygrają.
<Zjawiają się Geoff i Heather.>
Geoff: Ja nie dałem rady.
Heather: Prawie tam umarłam, dlatego musiałam się jakoś wydostać.
<Przychodzi również Tyler.>
Tyler: Też stchórzyłem... to za trudne dla mnie.
Chris: Cóż, wam też nie zaliczam. Z Susłów ma szansę jeszcze Justin. Ciekawe, jak sobie radzą Bridge i Owen.
<Las. Bridgette siedzi na pniu drzewa i z nudów układa sobie włosy.>
Bridgette: Ile jeszcze tej męczarni... nudno tu i strasznie.
<Wtem dziewczyna dostrzega 15-metrowego pytona. Przerażona wycofuje się.>
<Pokój zwierzeń>
Bridgette: A skąd pyton w kanadyjskim lesie? Czego ci producenci jeszcze nie wymyślą...
<Wyzwanie>
<Pyton porusza się w stronę Bridgette. Surferka z krzykiem ucieka z lasu.>
<Wszystko było widoczne na telewizorze Chrisa.>
Chris: No cóż, nie dała rady.
<Eva prawie się odezwała, powstrzymał ją Noah.>
Noah: Chociaż ty nie spierdol.
<Eva pokazuje mu "lajka".>
<Scena przenosi się, gdy Trent ucieka przed mimem. Chłopak znajduje wiadro z wodą i chce nim oblać mima. Biały w ostatniej chwili go powstrzymuje i poddaje się.>
Trent: O tak, to ja wygrałem ty skurczybyku biały! Hurra!
Chris: 5-2! Nadal brakuje wam 3 punktów, a Bridgette już przegrała.
<Scena przenosi się na pole minowe. Lindsay ostrożnie spaceruje, żeby nie natknąć się na minę. Udaje jej się pokonać cały tor.>
Lindsay: Taaaaak!!! Dałam radę!! :D
Chris: 5-3! Uuu, Okonie, odrabiacie straty? xD
Trent: Przydałoby się w końcu wygrać.
<Justin chcąc pozbyć się pryszczy bierze odłamek szkła z butelki i wciska go w trzy miejsca, gdzie znajdują się pryszcze. Chris wszystko widzi i nie uznaje wyzwania chłopakowi.>
Chris: Dobrze. 5 susłów pokonało swój lęk. Z Okoni mogą go jeszcze pokonać 4 osoby. Sprawdźmy, co u Owena.
<Pokój zwierzeń>
Owen: Zaraz... umrę... bez... jedzenia... ach...
Chris: Owen! Widzę, że wytrwale walczysz!
Owen: No... oczywiście...
Chris: To walcz dalej, jeszcze pół godzinki.
Owen: Pół godziny?! O nie, nie wytrzymam tego dłużej!!!
<Rozwala wyhodek i wychodzi na wolność. Od razu biegnie do stołówki po jedzenie.>
Noah: Moje gratulacje grubasie.
Lindsay: Kurczę... no i co teraz? :/
Chris: Jeśli jeszcze jedno z Okoni spęka, to Susly wygrają. Jeśli Eva i Courtney dadzą radę, to przyznam im dodatkowy punkt, z racji tego, że jest ich mniej.
Trent: Błagam dziewczyny, nie spieprzcie tego.
<Scena przenosi się do basenu wypełnionego galaretką i gumowymi robakami. Courtney stoi na trampolinie i przygotowuje się do skoku.>
Courtney: To jakiś koszmar... gdzie tutaj człowieczeństwo, ja się pytam?!
Tyler: Spokojnie księżniczko, dasz radę!
Heather: Przecież jeśli skoczy, to przegramy.
Tyler: A no tak... to nic nie szkodzi, jeśli nie dasz rady!
Lindsay: Zależy dla kogo...
Chris: Eva, udało ci się. Jest 5-4. O dalszych losach zadecyduje Courtney. Skoczy i da wygrać swoim? Czy nie skoczy i pozwoli się znienawidzić reszcie zespołu?
Courtney: Przymknij się Chris!
<Courtney zastanawia się przez kilka minut i decyduje się skoczyć.>
<Pokój zwierzeń>
Courtney: Zrobię to... dam radę, napewno.
<Wyzwanie>
<Courtney skacze... i ląduje bezpiecznie w basenie z galaretką. Po wydostaniu się z niego prawie zemdlała.>
Chris: Dała radę i zdobyła bonus dla swojej drużyny! Zabójcze Okonie wygrywają! Nareszcie!
<Okonie są dumni z Courtney, nawet Eva podziela zdanie pozostałych członków zespołu.>
Courtney: Wygrałam to dla nas! Hurra!
Chris: Co się tyczy Susłów... dziś wieczorem pożegnamy się z jednym z was. Idźcie zagłosować.
<Susły zmęczone i zawiedzione udają się do pokoju zwierzeń na głosowanie.>
<Ceremonia Eliminacji>
<Przy ognisku siedzi dziewiątka Susłów, bez Gwen.>
Leshawna: Ej, a gdzie jest Gwen?
Chris: Dowiesz się tego po ceremonii.
Leshawna: Okej...
<Pokój zwierzeń>
Leshawna: Trochę się o nią martwię, zaprzyjaźniłyśmy się.
<Ceremonia Eliminacji>
Heather: Mam nadzieję, że nic jej nie jest. Spoko laska z niej.
Chris: Na tacy mam tylko 8 pianek. Dla jednego z was nie wystarczy, ta osoba będzie musiała udać się do Portu Wstydu i odpłynąć Łódką Przegranych. Zanim d tego dojdzie, wymienię bezpiecznych Susłów:
DJ.
DJ: Jest!
Izzy.
Izzy: Izzy dała czadu, o tak! Hahaha!
Leshawna.
Leshawna: Kolejny dzień przede mną, spoko.
Duncan.
Duncan: Wiadomo, dobrze się spisałem.
Katie.
Katie: Jej, jeszcze gram!
Geoff.
Geoff: Ufff... już się bałem. xd
Heather.
Heather: No i gitarka.
Chris: No więc zostali nam Justin, który spanikował przed trądzikiem i Tyler pękający przy solarium. Decyzją waszego zespołu ostatnią piankę otrzymuje...
...
...
...
...
...
...
...
...
...
...
...
...
...
...
<scrolluj dalej>
...
...
...
..
...
...
...
...
....
...
...
..
...
...
...
Tyler!
Tyler: O matko, wielkie dzięki! Co za ulga...
Justin: Co? Ja?
Chris: Tak. Justin, zostałeś oficjalnie przegłosowany przez swoją drużynę.
Justin: No nie, porażka...
Chris: Proszę cię, żebyś udał się teraz do Portu Wstydu. Odpadasz z rywalizacji jako szósty.
Justin: Ech... no trudno. Życzę wam powodzenia, wiem, że zjebałem sprawę.
DJ: No, niestety kolo. Ale i tak nadal cię lubimy.
Justin: Dzięki, do zobaczenia na zlocie, czy kiedyś tam!
<Justin odchodzi do Portu Wstydu i odpływa Łódką Przegranych.>
Chris: Teraz ważna informacja. Dziś do przegranych dołączy również Gwen, która straciła przytomność podczas wyzwania. Musi zostać w szpitalu przez długi czas. Nie wiadomo co jej dolega. Także zostajecie w ósemkę.
Leshawna: Żartujesz sobie z nas... nawet nie zdążyliśmy się z nią pożegnać.
Heather: Szkoda mi jej. Taka fajna była.
Katie: I odjebała Noah taki numer, że naprawdę sztos.
DJ: Miejmy nadzieję, że do końca programu wyzdrowieje i zjawi się w finale.
Geoff: Chris, pożycz jej od nas szybkiego powrotu do zdrowia.
Duncan: Mi też jest nawet przykro.
<Pokój zwierzeń>
Duncan: Zaczynam rozumieć, że ten idiota przeczytał jej pamiętnik, chyba jej się podobałem. Szkoda, że się bliżej nie poznaliśmy. Ale co poradzę, trudno. Nic już nie zmienię.
<Ceremonia Eliminacji>
Izzy: Izzy też będzie jej brakować, porządna laska.
<Drużyna wraca do chatek.>
Chris: I tak kończymy siódmy odcinek Wyspy Totalnej Porażki. Bądźcie z nami, oglądajcie następne odcinki, to był Chris McLean! Narka!